
Po zakupie papierowego wydania i przeczytaniu w/w stwierdzam, ze Klakson napisał lepsze wspomnienia i współtworzył program, którego nie zastąpi rudy

Książka do przeczytania w 1-2 wieczory, bez spektakularnych fajerwerków, choć autor opisuje kilka zagmatwanych sytuacji dość konkretnie. Moze jakby miałą z 800 stron, zamiast 400, była by lepszejsza.