korbek.golf pisze:"Stosunek mężczyzn do kobiet na motocyklach w kulturze amerykańskiej"
Korbek po pierwsze, to niech się dziewczę osobiście zaloguje na tym forum, to się bardziej przydamy.
Po drugie tak sformułowany temat, na pierwszy rzut oka jest ciekawy, wydawać by się mogło, że można dużo tu pisać, odkryć jakieś nowy punkt widzenia itd. Niestety tak nie jest. Boję się, że się może okazać ślepą uliczką.
Bo: Motocyklizm w USA od samego początku miał inny charakter niż w na starym kontynencie a już na pewno w PL. Amerykanie mają tułackie życie we krwi, a olbrzymie przestrzenie ich kraju, swoiste pojęcie wolności odcisnęły olbrzymie piętno na ich motoryzacji oraz całej tej kulturze. Kobieta na motocyklu w USA nie jest zjawiskiem dziwnym, rzadkim, niespotykanym.
Wiadomo, że kiedyś było troszkę inaczej, ale trzeba by się przyjrzeć samej genezie ruchu motocyklowego w USA. Na dobre rozwiną się on dopiero po wojnie i jak to w USA często bywało wszystko wyszło z woja

A że tam służyli głównie facety, to oni stanowili większość motocyklową. Wtedy kobieta na moto mogła dziwić, ale dziś już nie. Dlatego stosunek mężczyzn do kobiet motocyklistek w hameryce obecnie może być zbliżony do stosunku mężczyzn do mężczyzn (

o zgrozo, jak to brzmi).
Proponowałbym przerobić temat na:
"Stygmatyzacja kobiet - motocyklistek w społeczeństwie amerykańskim, prawda czy mit"?
W takim temacie można by przygotować jakieś ankiety, zrobić badania ilościowe i przy użyciu narzędzi statystyki matematycznej coś udowodnić, lub nie. Praca byłaby mniej odtwórcza i wiele wnosiła. Byłaby jakimś zwierciadłem społeczeństwa.
Kurnia nie mam czasu się za dużo rozwodzić, jak znajdę chwilę, to coś tu jeszcze dorzucę od siebie.
Tak dla jasności, to tylko moje zdanie, Twoja luba nie musi się z nim zgadzać i może pozostać przy temacie, przeca mi nic do tego...
A z książek to od wczoraj mam tą:
fajne, fajne. Autorka się przeprowadziła i zmarła w USA, więc tylko pod tym kontem może się ta książka przydać.