nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ale potrzebuję porady co robić. Miałem wypadek 14.09. około 8:30 w Tychach, srebrna yariska zajechała mi drogę, dobiłem w nią, wyleciałem przez kierownicę, sprawca uciekł. Mam świadka, kierowcę karetki która akurat jechała na sygnale i wszystko dobrze widział, lecz niestety kamerki nie miał, podobnie jak ja. Byłem w szpitalu, ogólnie ch... ale stabilnie, mam na wypisie m.in. skręcenie i naderwanie odcinka szyjnego kręgosłupa. Ale całe szczęście mam czucie w kończynach, chodzę w kołnierzu i żyję

Powiedzcie mi co robić, sprawcy nie ma, nie mam jego nr. rej, z monitoringiem problem, policja szuka ale wiadomo że mają co robić... Czyli nie mam od kogo OC ściągnąć za moto i ciuchy. Myślę że UFG może tutaj zadziała, ale będzie to droga przez mękę.
Jutro mam oględziny motocykla- jakieś porady? Załączam zdjęcia, pewnie z racji wieku będzie to szkoda całkowita...
PS. z tego miejsca chciałbym podziękować koledze Vivaldiemu który udzielił mi pierwszej pomocy prawnej!